U drzwi wiejskiej oberży pojawia się szczelnie okutany i zziębnięty nieznajomy mężczyzna. Wynajmuje pokój, prosi gospodynię, żeby mu nie przeszkadzała, ponieważ prowadzi ważne badania naukowe, i zamyka się w środku. Co jakiś czas z pomieszczenia dobiegają dziwne odgłosy, które rozbudzają ciekawość właścicielki gospody, aż w końcu nietypowy jegomość staje się sensacją na całej wsi.  
 
„Niewidzialny Człowiek” (1897) to kolejna książka H.G. Wellsa, równie dobrze znana w Polsce co „Wojna Światów” (1898) oraz „Wehikuł Czasu” (1895). Fabuła opiera się na człowieku, który manipulując prawami optyki odnalazł naukowy sposób na uczynienie siebie niewidocznym dla ludzkiego oka. W książce, wraz z bohaterem, doświadczamy przekroju konsekwencji będących wynikiem uzyskania przez bohatera stanu niewidzialności.

Co na wstępie warto zaznaczyć to to, że sięgając po „Niewidzialnego Człowieka” należy wziąć poprawkę na to, że ma się w rękach historię sprzed ponad stu lat toteż jej porównywanie z bardziej współczesną literaturą prędko wywiedzie nas na manowce. Czytając dzieło Wellsa da się odczuć, że mamy do czynienia z literaturą z końca XIX wieku, aczkolwiek na płaszczyźnie przekładu trudno o jakiekolwiek przeszkody w recepcji tekstu. Ten przetłumaczono w taki sposób, że przez ten kawałek dobrej literatury płynie się w dużą przyjemnością.        

Tytułowy Niewidzialny Człowiek ma w powieści Wellsa dwa oblicza. Na początku poznajemy go z perspektywy ludzi, którzy mieli z nim styczność. Po jakimś czasie ulega to jednak zmianie i autor stawia czytelnika o wiele bliżej bohatera. Wówczas mamy szansę lepiej przyjrzeć się Niewidzialnemu Człowiekowi i dowiedzieć się jak on sam postrzega świat. Wtedy zaczniemy zauważać głębię tej postaci i zrozumiemy kim tak naprawdę jest Niewidzialny Człowiek i jakie są jego pobudki.
  
Mimo upływu wielu lat wciąż z łatwością znajdziemy w powieści Wellsa istotne dla fantastyki naukowej kwestie. Przede wszystkim autor zestawia ze sobą roszczenia poznawcze bohatera z etyką badań naukowych oraz prezentuje negatywne konsekwencje, będące wynikiem przeprowadzenia przez Niewidzialnego Człowieka śmiałego eksperymentu. Można to rozpatrywać jako apel do uczonych, aby baczyli na to, jakie obierają kierunki badań, nad jakimi technologiami pracują i w jaki sposób te technologie mogą potem zostać wykorzystane. Po wynalezieniu dynamitu Alfred Nobel mógł być zachwycony faktem, że jego wynalazek znajdzie zastosowanie w górnictwie lub pomoże w rozbiórce starych budynków, ale dynamit znalazł także zastosowanie militarne. Ot skutek nieprzewidziany.

Nam, ludziom, może się czasem wydawać, że byłoby fantastycznie posiąść jakąś supermoc. Autor książki prędko wyprowadza nas z tego błędu. Dla głównego bohatera niewidzialność, o ile na początku była jego wielkim osiągnięciem i dzięki niej wszystko zdawało się być na wyciągnięcie ręki, tak prędko stała się jego przekleństwem. Wells, pomimo że książka jest krótka, w sposób wiarygodny utwierdza czytelnika w przekonaniu, że Niewidzialny Człowiek stał się bohaterem dramatu, który zresztą sam sobie ufundował, a jego cierpienie staje się nad wyraz widoczne. Niewidzialność, poza dawaniem przewagi nad innymi ludźmi w postaci zaskoczenia, skazuje jednocześnie na bycie niezauważanym, ignorowanym, samotnym i porzuconym. Ponadto wszelkie dążenia do interakcji z ludźmi wywołują reakcje skrajnie odmienne od normalnych.

W tym miejscu pojawia się kolejna warstwa tej, w gruncie rzeczy, smutnej opowieści. Bohater próbuję udźwignąć ciężar swej niemądrej decyzji i samotnej egzystencji, ale z wolna zaczyna staczać się w otchłań szaleństwa. Przekonanie że niewidzialność pozwala na bezkarność pozbawia Niewidzialnego Człowieka resztek rozsądku oraz skrupułów i budzi w nim nikczemne zamiary. I choć Niewidzialny Człowiek kreowany jest na antagonistę, to prócz odczuwania negatywnych emocji względem niego, poczuć możemy także współczucie, litość i żal. Niewidzialny Człowiek nie tyle jest zbrodniarzem, co pogrążonym w rozpaczy nieszczęśnikiem, który zdecydował się wyruszyć pewnym szlakiem, ale nie może już zawrócić. Czego więc uczy historia Niewidzialnego Człowieka? Uważam, że przynajmniej dwóch rzeczy.

Po pierwsze: za nietuzinkowością zawsze idzie w jakimś stopniu wyobcowanie. Naukowiec z powieści Wellsa osiągnął coś wielkiego, ale jednocześnie przegrał jako człowiek. Dotknął go dokładnie ten sam problem, który złamał Charliego Gordona z powieści „Kwiaty dla Algernona” – własna wyjątkowość. Obaj ci bohaterowie wznieśli się ponad przeciętność i ucierpieli z powodu samotności, gdyż byli jedyni w swoim rodzaju.

Po drugie: naukowiec, podobnie jak doktor Frankenstein, traci kontrolę nad fenomenem, który stworzył, a to pociąga za sobą szereg konsekwencji i konieczne jest, aby bohater się z nimi zmierzył. Odpowiedzialność, jak katowski miecz, zawisa nad Niewidzialnym Człowiekiem już na samym początku i przed tą odpowiedzialnością nie ma ucieczki. I tu już wyraźnie jawi się morał całej tej opowieści.  

W 1897 roku „Niewidzialny Człowiek” szedł w odcinkach w tygodniku Perason’s Weekly, lecz jeszcze w tym samym roku doczekał się publikacji w postaci książki za sprawą oficyny wydawniczej Edwarda Arnolda. Sam Wells zaś po dziś dzień uznawany jest za jednego z prekursorów fantastyki naukowej, a jego dzieła inspirują i jeszcze długo będą inspirować kolejne pokolenia pisarzy i czytelników.  

Lekturę „Niewidzialnego Człowieka” powinien rozważyć każdy, kto lubuje się w fantastyce naukowej, ale także każdy, kto docenia klasykę. O klasyce warto pamiętać, ponieważ nierzadko kładła ona solidne fundamenty pod rzeczy, które czytamy dzisiaj. Warto sięgnąć „Niewidzialnego Człowieka”, ponieważ nie tylko jest w stanie zapewnić rozrywkę czytelnikowi, ale także popchnąć go do refleksji.  

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka!

Źródła:
1. Wells H.G. Niewidzialny Człowiek. Poznań, 2020.