„Masakra Ludzkości” określana jako „Oficjalna kontynuacja »Wojny Światów« H.G. Wellsa” to jedna z ostatnich nowości Wydawnictwa Zysk i S-ka. W tej powieści brytyjski pisarz Stephen Baxter sięga po dobrze znany fantastyce naukowej motyw pierwszego kontaktu, ale na tym nie kończy, ponieważ bierze także na warsztat jedną z pierwszych powieści fantastycznonaukowych, wspomnianą wyżej „Wojnę Światów”, będącą relacją z najazdu Marsjan na Wielką Brytanię. „Wojna Światów” ukazała się w 1898 roku i była komentarzem społecznym w kwestii imperialnej polityki Brytyjczyków, ponieważ ukazywała naród ten jako ofiarę działań kolonialnych. Ponadto w powieści Wellsa podjęto próbę dokonania psychologiczno-socjologicznego studium ogarniętej paniką zbiorowości dokonującej exodusu na tle globalnej katastrofy oraz zwrócono się ku zagadnieniu szoku kulturowego spowodowanego gwałtowną zmianą sposobu myślenia na wieść o pojawieniu się przybyszów z innej planety.

Akcja „Masakry Ludzkości” osadzona jest czternaście lat po wydarzeniach opowiedzianych przez Wellsa. Marsjanie w swych trójnożnych maszynach kroczących zostali zgładzeni, nie przez ludzi, lecz ziemskie mikroby. I choć mieszkańcy Ziemi wciąż z niepokojem spoglądają w niebo obawiając się kolejnej inwazji, to czują się nieco pewniej bowiem dokonał się skok technologiczny. Dzięki wstecznej inżynierii ludzie posiedli strzępy pozaziemskiej technologii, są doświadczeni poprzednią wojną z najeźdźcą oraz żyją w przekonaniu, że Marsjanie są wyjątkowo podatni na ziemskie mikroorganizmy. Ale Marsjanie też odrobili lekcje i wcale nie mają zamiaru odpuścić.

„Masakra Ludzkości” oraz „Wojna Światów” mają przede wszystkim wspólny motyw przewodni, obaj pisarze przybliżają przyczyny, przebieg oraz skutki międzyplanetarnej wojny, w której ludzie uginają się pod naporem znacznie bardziej zaawansowanej cywilizacji, mającej wobec ludzkości niezwykle jasno określone cele. Na tym podobieństw jednak nie koniec. W obu dziełach mamy subiektywną i emocjonalną narrację pierwszoosobową, a ta stawia czytelnika znacznie bliżej wydarzeń, niż narracja w trzeciej osobie, szczególnie jeśli autor w dobry sposób potrafi operować napięciem i ukazywać wydarzenia w sposób dramatyczny. Niemniej w „Masakrze Ludzkości” mamy też narracje w trzeciej osobie, ta zaś sprawdza się, kiedy autor chce podać czytelnikowi pod rozwagę jakiś dylemat. Baxter pociąga też anachroniczny i na dzisiejsze warunki, niedorzeczny, pomysł z międzyplanetarnymi armatami, dzięki którym Marsjanie, niczym pociski, dolatują na Ziemię. Przebieg inwazji jest dość podobny, co w oryginale, ponieważ broń stworzona w oparciu o ludzką myśl technologiczną jest niemal bezsilna wobec najeźdźców, a więc w polu Marsjanie prędko zdobywają przewagę.

Co niewątpliwie dzieli powieści Baxtera i Wellsa to prawie 120 lat i czuć to w języku oraz stylu, którego obaj pisarze używają. Baxter nie próbował stylizować narracji w taki sposób, aby przypominała tę Wellsa, co moim zdaniem, jest słusznym posunięciem, bo mogłoby to wypaść nieudolnie lub komicznie. Zamiast tego Baxter podchodzi do „Wojny Światów” trochę jak filmowiec przy adaptowaniu materiału źródłowego, czerpie motywy, bierze ogólny koncept i odświeża go po swojemu, wprowadzając historię na zupełnie nowe tory, jednocześnie budując na starych i twardych fundamentach Wellsa. Ponadto Baxter odrobinę odświeża wizerunki kosmitów. Obecnie czytając „Wojnę Światów” można nabrać dystansu do Marsjan, bo ci są anachroniczni, to jak wyglądają może budzić uśmiech lub wręcz sympatię, co zdecydowanie kłóci się z faktem, że dokonują oni rzezi na ziemiach Brytyjskich. Baxter uwspółcześniania nieco wizerunek najeźdźców, usuwa z ich kreacji cechy obecnie uznawane za komiczne, co zdecydowanie dodaje Marsjanom powagi.

Baxter dokonuje także rozszerzenia skali. W „Wojnie Światów” mamy tylko angielską perspektywę na konflikt, jest on więc zupełnie lokalny, jakby między Wielką Brytanią a resztą świata spadła ciężka kurtyna. Domyślam się, że Wells chciał dać lekcję Brytyjskiemu społeczeństwu i pokazać czytelnikom kolonializm z nieco innej perspektywy. Baxter natomiast prezentuje odbiorcy konflikt globalny. Świat nie pozostaje bierny na dramatyczne wydarzenia w Wielkiej Brytanii, co przydaje całokształtowi spójności i wiarygodności. Ponadto Baxter sugeruje, że w obliczu tak globalnego zagrożenia jak inwazja z kosmosu wszelkie wewnętrzne (ziemskie) spory i podziały tracą sens. To zaś implikuje pojawienie się jednoczących tendencji rozwojowych, bo te konieczne są, aby ludzkość mogła przetrwać i odeprzeć wroga następującego na całą cywilizację. Dobrze odzwierciedla to scena, w której na wojennym froncie dochodzi do pojednania między wojskami Niemieckimi i Rosyjskimi, kiedy to żołnierze obu stron, poniekąd poza łańcuchem dowodzenia, dochodzą do wniosku, że trzeba zapomnieć o wojnie, którą toczyli do tej pory i połączyć siły przeciwko Marsjanom, bo to oni są prawdziwym wrogiem. W moim mniemaniu to próba podkreślenia, jak ważna jest światowa integracja, ale także głos samego autora mówiący, że z wielkoskalowymi problemami, takimi jak na przykład globalne ocieplenie, jesteśmy sobie w stanie poradzić, ale tylko wspólnym wysiłkiem. Powieści Wellsa i Baxtera różni też klimat. Książka tego pierwszego jest o wiele bardziej poruszająca, ponieważ jej bohater oraz narrator cierpi w samotności i zaszczuciu, klucząc po kolejnych kryjówkach, zmagając się na własną rękę z wszelkimi trudami, będącymi wynikiem inwazji Marsjan. W książce Baxtera natomiast nie jest tak dramatycznie, ponieważ główni bohaterowie nie są skazani tylko na siebie.

„Masakrę Ludzkości”, mimo jej słusznych rozmiarów czyta się dosyć szybko i sprawnie, chociaż narracja momentami jest nieco nierówna, obecne są momenty, w których akcja po prostu się wlecze, niektóre wątki można by wyrzucić, gdyż ma się wrażenie, że są one wciśnięte trochę na silę lub sztucznie rozdęte. Dość mocno ubodło mnie to, że Baxter wprowadził w świat przedstawiony inne rasy obcych, które są po prostu dziwnie przebranymi ludźmi, a ich znaczenie dla opowieści jest marginalne. Problemem „Masakry Ludzkości” jest też pewien brak umiejętności ze strony autora w budowaniu napięcia, czy eskalowaniu konfliktów, co widoczne było także przy „Proximie”, innej powieści Baxtera. Brak napięcia ma swoje źródło w tym, że los ludzkości zdaje się z góry przesądzony, ludzie nie są w stanie wiele zrobić przeciwko Marsjanom. Trudno czytelnika zaskoczyć, kiedy strony konfliktu nie mają wyrównanych szans i łatwo dojść do wniosku, że wszelkie próby oporu będą udaremnione lub stłamszone przez najeźdźcę. Po kilku razach zaczyna to męczyć, bo Marsjanie niemal zawsze są o krok przed ludźmi. Odniosłem też wrażenie, że tytuł „Masakra Ludzkości” jest niezwykle pompatyczny i górnolotny, a przez to trochę wieje kiczem.

„Masakra Ludzkości” to też osobisty hołd Baxtera dla H.G. Wellsa i jego twórczości, co częściowo wyjaśnia, czemu Baxter postanowił reanimować powieść sprzed 120 lat. Czy ta reanimacja jest słuszna, czy nie, o to można się jeszcze pospierać. Moim zdaniem są książki, których nie trzeba poprawiać, i które nie potrzebują kontynuacji i właśnie taką książką jest „Wojna Światów”. Niemniej nie można zarzucić Baxterowi, że pokalał to klasyczne dzieło. „Masakra Ludzkości” to po prostu dość przeciętny sequel. Książka ma pewne wady, ale da się je strawić, tym bardziej, że odbiorcą docelowym jest prawdopodobnie młodzież lub młodzi dorośli, a sam autor chyba nie celował w nic szczególnie ambitnego, wydaje się, że jego celem było napisać po prostu przyjemną i rozrywkową powieść, która skutecznie zajmie uwagę czytelnika na kilka godzin i zabawi całkiem zaskakującym plot twistem. I jeśli rzeczywiście tak było, to moim zdaniem cel osiągnięty, bo nie każda fantastyka naukowa musi być śmiertelnie poważna i ambitna. Da się miło spędzić czas z tą książką, ale nie mogę polecić jej komuś, kto fantastykę naukową mierzy Lemem, Zajdlem, Strugackimi, Asimovem lub Wattsem, bo to po prostu nie ta liga. „Masakra Ludzkości” to coś bardziej popowego, dla szerszego grona odbiorców, bardziej przystępnego i lekkiego. Ci co zjedli zęby na fantastyce naukowej powinni ominąć powieść Baxtera, ale dla młodych osób, które chcą zacząć poznawać ten gatunek i nie są gotowe na skok na głęboką wodę może to być odpowiednia propozycja. 
 
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka!

Źródła:
1. Baxter S. Masakra Ludzkości. Poznań, 2019.
2. Wells H.G.. Wojna Światów. Czerwonak, 2018.