Per
aspera ad astra – przez trudy do gwiazd, ta łacińska i niezwykle
mądra maksyma doskonale oddaje temat, nastrój i rozwój akcji w niedawno wydanej
powieści Brandona Sandersona. Książka opowiada historię nastoletniej Spensy, która
od dziecka pragnęła naśladować swojego ojca i zostać odważną pilotką wojskowego
myśliwca, by bronić planety przed tajemniczymi obcymi – Krellami. Krelle przybywają z
kosmosu, zza potężnego pasa złomu i nie wiadomo jaka jest ich liczebność,
technologia i motywy. Życie młodej bohaterki wywraca się do góry nogami, kiedy
jej ojciec zostaje zestrzelony w walce przez towarzysza, co było bezpośrednią
reakcją na akt dezercji. Fakt, że ojciec Spensy okazał się tchórzem stawia jej
życie i przyszłą karierę wojskową pod wielkim znakiem zapytania.
Zacznijmy od samej Spensy: jest to bohaterka nieco
specyficzna, o drewnianym poczuciu humoru, pokręcona, na pewno zdeterminowana outsiderka, która wie, czego chce.
Jednocześnie dziewczyna nie daje sobie dmuchać w kaszę, ceni ponad wszystko
odwagę i honor swojego ojca, gdyż nie wierzy w jego zdradę. Z powodu taty Spensa
odczuwa presję na bycie odważną, byle nikt nie nazwał jej tchórzem.
Patologiczne wręcz dążenia bohaterki do demonstracji odwagi nie raz, nie dwa
wpędzają ją w kłopoty, ale wskazuje Sanderson, winne jest temu społeczeństwo,
które generuje taką presję, nieprzychylnie spoglądając na Spensę i niesłusznie przypisując
jej grzechy ojca. Wydaje się, że to ze strony autora próba przełamania złego sposobu
myślenia o osobach, których rodzice w niezbyt dobry sposób zapisali się na
kartach historii. Dużą zaletą Spensy jest to, że nie jest ona dziką orędowniczką
źle pojętego feminizmu, który czasem na siłę wciska się żeńskim bohaterkom jako
atrybut. Spensa hołduje ideom równościowym i jednoczącym. Bohaterka nie jest
idealizowana, nie grzeszy charyzmą, urodą czy ponadprzeciętnym intelektem, nie
jest też szczególnie uzdolniona w pilotażu. Nie zdobywa przyjaciół w mgnieniu
oka, nic w jej charakterze nie sprawia, że inni pragną za nią podążać lub
deklarować swoje oddanie. Sandersonowi udało się nakreślić portret całkiem
zwyczajnej, nieidealnej dziewczyny z dużymi ambicjami, które to ambicje są jej
motorem napędowym. Oczywiście niesława ojca kładzie się cieniem na planach
Spensy, ale ona i z tym próbuje sobie poradzić, choć nierzadko kosztuje ją to
bardzo wiele wysiłku. Sięgając po tę powieść wielce obawiałem się zderzenia z archetypem
bohatera-wybrańca i licznymi innymi sztampami, o które buduje się historie dla
młodzieży, ale autor miło zaskoczył mnie przeciętnością Spensy. Jej portret
psychologiczny nie jest oczywiście zbyt głęboki czy wielowymiarowy, ale jest na
tyle zarysowany, żeby zapałać jakimiś uczuciami do bohaterki, kibicować jej w
realizacji marzenia lub dać wiarę jej motywacjom. Jak na standardy powieści
młodzieżowej jest naprawdę w porządku. Postacie drugoplanowe: instruktor
latania i kadeci ze szkoły pilotażu, też dają radę, da się ich mniej lub
bardziej lubić, mimo że zbudowani zostali w oparciu o określone atrybuty, a ich
początkowe relacje ze Spensą nie są szczególnie wydumane, czy wielce
wiarygodnie przedstawione. Są one jednak sukcesywnie przez autora rozwijane i coś
ciekawego się między tymi postaciami dzieje.
Historia składa się z kilku równolegle
rozwijanych wątków wiodących, pod koniec zbiegających się w wielkim finale, choć niektóre z nich wciąż
pozostają bez ostatecznego rozwiązania, ponieważ mają być kolejne tomy, gdzie z
pewnością znajdziemy resztę odpowiedzi. W „Do Gwiazd” potowarzyszymy Spensie w
szkoleniach, bitwach powietrznych z Krellami, poznamy relacje bohaterki z
innymi kadetami i jej instruktorem, kilka razy powracać będzie wątek dezercji
ojca, tajemniczego statku i tożsamości samych najeźdźców. W każdym z tych
wątków autor tworzy jakieś drobne tajemnice, a te dość skutecznie utrzymywały
mnie przy książce. Ponadto jest parę plot
twistów, gorzej lub lepiej zrealizowanych, ale wciąż mogących dać radość,
szczególnie tym mniej doświadczonym czytelnikom, którzy jeszcze nie przejrzeli wszystkich
schematów jakimi operują współcześni autorzy.
Młodzieżowy charakter powieści ma swoje źródło
nie tylko w stylu pisania, bohaterce czy pewnych uproszczeniach. Problematyka
jest też iście młodzieżowa. „Do Gwiazd” porusza kwestię dążenia do powziętych
zamiarów, pokonywania napotkanych trudności, a także radzenia sobie z
rozczarowaniami, będącymi normalną rzeczą w spełnieniu marzenia lub celu. To
także opowieść o przyjaźni, kształtowaniu charakteru i oddaniu takim wartościom
jak honor, poczucie wspólnoty oraz rodzina, ale także o wykluczeniu z grupy i
indywidualizmie oraz determinacji jako siłach pomagających przetrwać ów
wykluczenie. Przy tym Sandersonowi udało się uniknąć pompatycznego lub
pedagogicznego tonu.
„Do Gwiazd” nie jest naturalnie wolne od schematów.
Główna bohaterka musi mieć jakiegoś antagonistę i jest nim oczywiście dowódca
eskadry, w której lata Spensa – nadęty syn bogaczy, który dostał się do szkoły
pilotażu dzięki rodzinnym wpływom, a nie ciężkiej pracy lub nauce. Postać ta ma
jednak swoje inne oblicze i odkryjemy je wspólnie ze Spensą, której głos
prowadzi nas przez całą książkę za sprawą sprawnej narracji w pierwszej osobie.
Poza tym są zwroty akcji, które w ostatnich momentach zapobiegają katastrofie,
przyjaciele, którzy uprzednio się od bohaterki odwrócili nagle powracają i
ratują sytuację. Z góry wiadomo też, że co by się nie działo Spensa nie
poniesie śmierci, bo wtedy historia prowadziłaby do ślepego zaułka. Są to
rzeczy naiwne, ale w kontekście książki młodzieżowej daje to chyba młodemu
czytelnikowi komfort, że wszystko skończy się dobrze. Schemat, którego „Do
Gwiazd” z pewnością nie realizuje (i bardzo dobrze) to wątek romantyczny, bo
ileż można!, jak długo czytelnicy mogą znosić ciągle tę samą bohaterkę, która
nie może się zdecydować, którego z dwóch chłopców kocha bardziej.
„Do Gwiazd” porusza pewne skomplikowane problemy,
ale bez zbędnych ambicji i pietyzmu, te problemy znajdują się poniekąd za zasłoną
dymną, skryte za lekką i rozrywkową warstwą książki. Brak tutaj miejsca na głębokie
refleksje filozoficzno-etyczno-moralne lub rozmyślania o naturze dobra i zła i słusznie,
bo wypadałoby wielce karykaturalnie na tle opowiedzianych wydarzeń. Książka napisana
jest ładnym językiem, czyta się łatwo, niezwykle szybko i dość przyjemnie, co mnie
osobiście bardzo zaskoczyło, bo nierzadko obecnie wydawane powieści młodzieżowe
są barachłem poniżej wszelkiej krytyki. Akcja „Do Gwiazd” utrzymuje sensowne
tempo, nie pozwalając czytelnikowi na nudę. Powieść Sandersona ma zapewnić
przede wszystkim miłą rozrywkę na przyzwoitym poziomie i ja jestem
usatysfakcjonowany takim konsensusem. Czytając tę powieść poczułem się jakby
wrócił do czasów, kiedy sam byłem nastoletnim czytelnikiem lubującym się w młodzieżowych
czytadełkach. I kiedy tylko przymknąłem oko na pewne niedoskonałości, wynikające
z tego, że czytam powieść dla młodzieży, sam będąc starym koniem to oto zdałem sobie
sprawę, że był to powrót bardzo miły. „Do Gwiazd” prawdopodobnie nikogo dorosłego nie
zachwyci, odwaga i determinacja Spensy raczej nie skradnie serca dojrzałego czytelnika, ale
jest to książka, którą można ze spokojem polecać osobom wciąż mającym lat
naście.
Za możliwość
przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka!
Źródła:
1. Sanderson B. Do Gwiazd. Poznań, 2019.
1. Sanderson B. Do Gwiazd. Poznań, 2019.
Tags:
WSPÓŁPRACA
Prześlij komentarz
2 Komentarze
Chyba jednak poszukam czegoś bardziej "dla starszych wyjadaczy" :)
OdpowiedzUsuńniestety wraz z wiekiem przyszła bolączka na te niedoskonałości :)
Niewątpliwie z wiekiem czytelnicy są w stanie zauważyć coraz więcej niedociągnięć, ale niekiedy można to olać i znów poczuć się jakby się miało lat naście. Rzeczy dla "starych wyjadaczy" też u mnie znajdziesz. Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!
Usuń