Powieść
Georga Orwella, a właściwie Erica Arthura Blaira, wpisuje się w szeroko
pojmowany gatunek fantastyki naukowej, bo przynależy do podgatunku fikcji
politycznej. „Rok 1984” może być klasyfikowany także jako antyutopia bądź dystopia,
ponieważ prawdopodobnie powieść była wynikiem refleksji autora, obserwującego rozpad
świata na dwa bloki: wschodni i zachodni, który nastąpił po zakończeniu drugiej
wojny światowej. Orwell znany był jako zagorzały antykomunista, więc jest duże
prawdopodobieństwo, że chciał swoim dziełem dopiec czerwonym, przez co zresztą
miał duże problemy ze znalezieniem wydawcy. George Orwell bowiem w swoich
książkach, a także tekstach prasowych ostro i otwarcie krytykował komunizm, co
wówczas mogło być nie w smak wielu ludziom książki i czasopism, bo psuło lub
psułoby delikatne stosunki polityczne, jakie nastały między wieloma państwami
po zakończeniu drugiej wojny światowej.
Mimo
ostrego komentarza Orwella na temat komunizmu „Rok 1984” po raz pierwszy wydano
już w 1949 roku. I choć było to stosunkowo dawno, to wciąż jest to powieść,
której cień aktualności majaczy gdzieś od czasu do czasu na horyzoncie i zawsze
jej treść można w jakiś sposób odnosić do czasów najnowszych. Pierwsze polskie
wydanie powieści ukazało się w 1953 roku, w Instytucie Literackim w Paryżu. Do roku
1989, czyli oficjalnego upadku komunizmu w Polsce, o właściwym wydaniu „Roku
1984” prawdopodobnie nie mogło być nawet mowy z powodów ideologicznych.
W
powieści poznajemy codzienne życie pewnego Londyńczyka – Winstona Smitha,
przeciętnego mieszkańca Oceanii, jednego z trzech supermocarstw, terytorialnie
obejmującego obszar obu Ameryk, Australii, południowej części kontynentu
Afrykańskiego oraz Wysp Brytyjskich. Na świecie bez ustanku trwa wojna między
Oceanią oraz pozostałymi dwoma mocarstwami – Euroazją i Wschódazją. Wojna
toczona jest od lat, a jej celem jest zdobycie taniej siły roboczej oraz
podtrzymanie w mieszkańcach poczucia zagrożenia, które jest usprawiedliwieniem
dla wprowadzenia i istnienia systemu totalitarnego. Winston należy do Partii
Zewnętrznej – naszego odpowiednika klasy średniej – pracuje w Ministerstwie
Prawdy. Zawodowym obowiązkiem Winstona jest cenzurowanie i nadzorowanie prasy drukowanej
i pilnowanie, by wiadomości przepełnione były propagandą, polityczną narracją
wychwalającą Partię, jej osiągnięcia oraz osobę Wielkiego Brata, który stoi na
czele Oceanii.
Partia
odgrywa w powieści kluczową rolę, ponieważ w brutalny i moralnie wątpliwy
sposób podporządkowuje sobie ludność i tłamsi wszelkie przejawy buntu oraz
nieszablonowego myślenia. A czyni to szerokim wachlarzem narzędzi; poprzez
szerzoną środkami masowego przekazu propagandę, inwigilację oraz tajne służby,
likwidujące wszystkie osoby, które dopuściły się jakichkolwiek aktów
nieprawomyślności. W centralnie sterowanym państwie takim jak Oceania nie ma
miejsca na jakiekolwiek ludzkie odczucia albo odruchy, nie istnieje idea
wolności, wiary, sprawiedliwości, wszelkie uczucia oraz emocje nie odgrywają absolutnie
żadnej roli w funkcjonowaniu społeczeństwa. Kobiety i mężczyźni nie łączą się w
pary z miłości, lecz z powodów ideologicznych, ponieważ akt miłości służy
jedynie spłodzeniu kolejnego przyszłego członka Partii. Wszystko dzieje się z
powodu Partii oraz dla niej, ku chwale Wielkiego Brata, który wszystko widzi,
wszystko słyszy i o wszystkim wie. Partyjniacy
tacy jak Winston nawet we własnych domach są śledzeni i inwigilowani za pomocą teleekranów
– urządzeń podobnych do telewizorów, przez które w czasie rzeczywistym można obserwować,
co robi osoba po drugiej stronie. Tylko klasa Wyższych Funkcjonariuszy
Państwowych ma przywilej wyłączenia urządzenia. Powszechną grozę wśród ludności
budzi Policja Myśli, ścigająca wszystkie przejawy nieprawomyślności, w brutalny
sposób eliminująca myślozbrodniarzy ze społeczeństwa. Poza wymienionymi wyżej
dwoma warstwami społecznymi istnieje jeszcze warstwa proletariuszy,
stanowiących około osiemdziesiąt procent społeczeństwa. Proletariusze cieszą
się wolnością; mogą swobodnie dysponować własnym czasem, kochać, wyznawać
dowolną religię, a nawet komentować obecne wydarzenia polityczne. Innymi słowy
nie dotyczy ich przesiąknięty propagandą i ociekający kultem przywódcy styl
życia. Takie zasady w kontekście proletariuszy usprawiedliwione są ich prawnym
zrównaniem ze zwierzętami i powszechnym poglądem, że są to jednostki
nieświadome społecznie, a więc niegroźne dla władz totalitarnych. Pozostałe
dwie warstwy społeczne, w razie jakichkolwiek, nawet najmniejszych przewinień czeka
ewaporacja, czyli kara śmierci połączona z całkowitym wymazaniem z kart
historii.
Dzieło Orwella – poza budzącymi lęk aspektami
politycznymi – posiada też walory groteskowe. Chyba najlepszym tego przykładem
będzie przywołanie czterech ministerstw, które zarządzają Oceanią. Ministerstwo
Prawdy zajmuje się propagandą, manipulacją i fałszowaniem informacji,
Ministerstwo Pokoju prowadzeniem wojny, Ministerstwo Obfitości obcina coraz
bardziej i tak już skąpe racje żywnościowe, a Ministerstwo Miłości zabija i
torturuje wrogów Partii.
Ustrój
polityczny Oceanii to podniesiona do poziomu groteski wariacja na temat ideologii
stalinowskiej oraz czasu tzw. „wielkiego terroru”, który zapanował w ZSRR w
latach 1936-1939. Nie bezzasadne są też bardziej współczesne skojarzenia do
sposobu zarządzania i funkcjonowania Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej,
bo rzeczywistość tego państwa dość dobrze oddaje zasady panujące w Orwellowskiej
Oceanii.
Żyjący
w takim świecie Winston kryje się z nienawiścią do władzy, zaciskając zęby,
wykonuje swoje codzienne obowiązki, ale wkrótce jego rozmyślania nad
słusznością politycznych decyzji Partii prowadzą go do popełnienia myślozbrodni.
Winston zaczyna prowadzić dziennik, w który przelewa mnóstwo wątpliwości i
goryczy, w rzeczywistości stanowiących krytykę systemu państwowego. Na domiar
złego zakochuje się w Julii – dziewczynie, w której chęć buntu przeciwko Partii
również narasta. Wkrótce Winstona i Julię połączy nie tylko szczera, namiętna i
odwzajemniania miłość, ale też nienawiść do Partii i Wielkiego Brata.
Kreacje
bohaterów nie stanowią literackich wyżyn, ale w moim odczuciu autorowi nie
zależało na aż tak wiarygodnych portretach psychologicznych. Postaci służą
zdemaskowaniu absurdów totalitarnego systemu Oceanii i obnażeniu fałszywych metod
jego funkcjonowania. Bohaterowie są jedynie narzędziami w rękach autora i
środkiem przekazu dla czytelnika. Styl, w jakim prowadzona jest narracja,
również nie porywa, bo próżno w dziele Orwella o zwartą akcję. Ponadto rzeczywistość
Oceanii skąpana jest w feerii raczej szarych barw. Dzieło więc jest stonowane,
odrobinę senne, przygniata klimatem, może zasmucać, wzbudzać w czytelniku gniew
lub ambiwalencję.
Początek
powieści może się wydać niektórym odbiorcom trudny, ponieważ autor zdecydował
się włożyć dużo wysiłku w aspekt światotwórczy; stosunkowo długo Orwell
wprowadza w sytuację polityczną,
gospodarczą i demograficzną Oceanii, wykłada panujące w społeczności partyjnej
zasady oraz zwyczaje, unaocznia czytelnikowi charakter pracy Winstona i tak
dalej. Wrażliwszym czytelnikom może być odrobinę trudniej, ponieważ wszystkie
fragmenty światotwórcze są malowane w dosyć jednakich – szarych barwach. Wszystko
to jednak służy osadzeniu historii w określonym kontekście i położeniu
fundamentów pod kolejno realizowane elementy opowieści. Bez tych elementów „Rok
1984” nie byłby już tą samą opowieścią; szarą, smutną, nieco monotonną
momentami, ale niezmiennie deprymującą i wciągającą jednocześnie.
Poprzez wszechmocną Partię Orwell trochę kpi z czytelnika
i jego systemu wartości czy też światopoglądu i czyni to w dość wysublimowany
sposób. Otóż poprzez propagandowe macki Partii autor próbuje czytelnika do
systemu Oceanii przekonywać. Zabieg ten na pewno wzmaga dezorientację, co
pomaga nieco wejść w skórę zagubionego i wewnętrznie rozdartego Winstona, który
jednocześnie Partii nienawidzi i się jej obawia.
Orwella czyta się dobrze, szybko, łatwo i w miarę
przyjemnie, jeśli mieć na uwadze niezbyt kolorową wizję Oceanii. Stylistycznie
jest równo, płynnie i dość plastycznie, choć zdarzają się fragmenty, w których odrobinę
wkrada się sprawozdawczy charakter, noszący znamiona dziennikarskiego fachu Orwella.
„Rok 1984” to nie tylko bardzo dobra fikcja
polityczna czy też antyutopia, ale też całkiem przyzwoita opowieść psychologiczna.
Jako czytelnicy możemy obserwować, jak polityczny reżim miarowo kaleczy
psychikę głównego bohatera, skazując go na coraz większe cierpienie. W
konsekwencji śledzenie perypetii Winstona bywa doświadczeniem niepokojącym i sadystyczno-fascynującym
jednocześnie. Głęboko zaszczepiony, niekiedy paranoiczny lęk bohatera przed
inwigilacją, możliwością popełnienia myślozbrodni i obrastającą w legendy
Policją Myśli przyczynia się do wytworzenia gęstego i niezapomnianego klimatu. Ponadto
Orwell znakomicie punktuje destrukcyjny wpływ fanatycznych ideologii na
struktury społeczne, kulturę, edukację, sztukę, naukę i szeroko pojęty
humanizm.
Interesującym elementem stylistycznym, który
jednocześnie jest aspektem światotwórczym jest nowomowa. Wpływy Partii
pozwalają jej ingerować nawet w język w taki sposób, aby niemożliwym stało się
popełnienie myślozbrodni. Partyjni leksykografowie wykreślają więc pewne słowa
ze słownika, zmieniają ich znaczenia lub poddają neosemantyzacji, aby
ograniczyć innym ludziom sposób wyrażania myśli. Skutkiem powstawania nowomowy
jest naturalnie zmniejszenie zasobu słownictwa, co prowadzi do ogłupienia
społeczeństwa, a to przecież Partii bardzo na rękę, bo głupią masą łatwiej
rządzić. Dziś nowomowa nie jest już tylko wymysłem Orwella, może stać się sposobem
prowadzenia narracji politycznej w państwach totalitarnych i służyć kreowaniu w
świadomości obywateli pożądanych postaw.
Orwellowska retoryka wyłaniająca się z powieści
obficie pluje nie tylko na komunistów, ale także na wszelkiego rodzaju
fanatyków, ślepo podporządkowanych jakiejś ideologii – nieważne jakiej. Autor
poprzez powieść unaocznia destrukcyjny wpływ skrajnych systemów politycznych, ale
także ostrzega, co może się nam stać, kiedy władza wejdzie nam z butami do domu,
a jakiś rzeczywisty odpowiednik Ministerstwa Prawdy spróbuje zawładnąć naszymi
myślami oraz pamięcią. Sam Winston Smith zaś zdaje się być personifikacją tych
wszystkich ofiar systemów totalitarnych, które niczym rak na przestrzeni
dziejów trawiły współczesną cywilizację.
Cała opowieść Orwella ma oczywiście dość umowny
charakter, ponieważ tożsamość narodowa oraz pamięć historyczna obywateli
Oceanii zostały niemal całkowicie zmyte przez strumień propagandy. W
rzeczywistości oparte na tyranii rządy, próbujące zawładnąć pamięcią ludzi,
prędko napotkałyby poważną przeszkodę w postaci historii, bo na straży tej
stoją przecież minione wydarzenia, wciąż zakorzenione w umysłach ludzi, dlatego
sięgając po tę książkę, należy przymknąć na ten aspekt oko.
Powieść
niewątpliwie jest przytykiem do stalinowskich metod organizacji i prowadzenia nadzoru
nad państwem. W podobnym politycznym tonie utrzymana jest inna powieść Orwella,
„Folwark Zwierzęcy”, baśniowa opowieść o zwierzętach, będąca w rzeczywistości
alegorią funkcjonowania ZSRR.
„Rok
1984” z pewnością jest klasykiem, ponadczasowym arcydziełem, socjologiczno-polityczną
dystopią i studium totalitaryzmu, które każdy ceniący sobie wolność osobistą
człowiek powinien przeczytać.
Betowała Sandra z http://bohater-fikcyjny.blogspot.com/
Źródła
Betowała Sandra z http://bohater-fikcyjny.blogspot.com/
Źródła
1. Orwell G. Rok 1984. Warszawa, 2013.
2. Głażewski M. Dystopia albo ontologia Zło-bytu. Dostępny: https://repozytorium.ukw.edu.pl/bitstream/handle/item/652/Michal%20Glazewski%20Dystopia%20albo%20ontologia%20Zlo%20bytu.pdf?sequence=1&isAllowed=y
3. https://en.wikipedia.org/wiki/George_Orwell
Prześlij komentarz
2 Komentarze
W końcu udało mi się przeczytać tę książkę, chociaz już wiele osób z mojego otoczenia mi ją polecało na przestrzeni ostatnich lat.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, że książka na początku jest trudna, jednak później, faktycznie, czytelnik łatwo się wciąga, gdy już tylko pojmie zasady funkcjonowania tego zaprojektowanego przez autora świata. Mimo wszystko, przyznam szczerze, że miałam ochotę odłożyć tę powieść w kąt, z racji, że preferuję inne, mniej przygnębiające pozycje.
Czytając tę książkę, cały czas miałam jednak w głowie nie analogię do totalitarnej Korei Północnej, ale do naszego pięknego kraju, którym to również rządzi pewna partia, robiąca ludziom wodę z mózgu.
Uważam, że książka ta jest przerażająca, ponieważ to straszne, z jaką łatwością można zmanipulować innych i zrobić z ich umysłów papkę... I możemy to ujrzeć na co dzień. Jednak, dzięki uniwersalności tej historii, możemy zobaczyć, że za wiele się nie zmieniło od czasów, kiedy Orwell opublikował tę książkę, co jest bardzo przygnębiające. Jednakże, jak do końca miałam nadzieję, że Orwellowi i Julii wraz z Goldsteinem (o ile w ogóle istniał na prawdę?) uda się obalić Partię, tak też żywię nadzieję, iż obecne czasy, po części podobne do czasów Oceanii, wyjdą na prostą i że nie skończymy tak jak Smith.
Witaj, dziękuję za merytoryczny komentarz!
UsuńSuper, że przeczytałaś! To jedna z tych książek, które warto czytać do końca, mimo klimatu i problematyki, które niewątpliwie przygniatają. Analogia do Polski nigdy mi przez myśl nie przeszła, ale Twoje spostrzeżenie, na tle wydarzeń politycznych, mających miejsce w naszym kraju uważam za dość trafione :D Mam nadzieję, że warto było czytać!
Dzięki!