Akcja rozgrywa się w dwudziestym czwartym tysiącleciu, a jej miejscem jest pustynna planeta Arrakis – potocznie nazywana Diuną (w oryginalne Dune, czyli wydma). Mimo swojego surowego i nieprzyjaznego klimatu planeta stanowi najważniejszy ośrodek w znanym wszechświecie, ponieważ znajdują się na niej i (tylko na niej) złoża melanżu. Melanż w tym przypadku to nie mocno zakrapiane alkoholem spotkanie towarzyskie, lecz niezwykła substancja woniejąca podobnie, co cynamon, która daje każdemu, kto ją spożywa niesłychanie długie życie i dar jasnowidzenia. Jest też silnie uzależniająca, a jej przedawkowanie może skończyć się tragicznie. Melanż stanowi wartość między innymi dla mającej monopol na podróże międzygwiezdne i międzyplanetarne Gildii Kosmicznej. Dzięki jasnowidzeniu, będącemu następstwem spożycia melanżu, piloci Gildii mogą bezpiecznie nawigować w przestrzeni kosmicznej. Istnienie melanżu powiązane jest z czerwiami pustyni – formami życia podobnymi do ziemskich pierścienic, osiągającymi rozmiary od kilkudziesięciu do kilkuset metrów. Naturalnie czerwie stanowią poważne zagrożenie dla wszystkich ludzi, którzy zapuszczają się na pustynię lub pracują przy wydobyciu przyprawy. Zaraz obok melanżu innym cennym surowcem na Arrakis jest woda, której ze względu na pustynny klimat planety zawsze brakuje.

Powieść zaczyna się kiedy generujące ogromne przychody z racji melanżu Arrakis, rozkazem wydanym przez Padyszacha Imperatora Szaddama IV zostaje odebrana prawowitym właścicielom i przekazana w lenno Atrydom – jednemu z trzech najbardziej liczących się rodów. Przekazanie planety zostało jednak ukartowane przez zajadłych wrogów rodu Atrydów i ma zadać im poważny cios w szeroko zakrojonym spisku.

Akcja „Diuny” toczy się w czasach nam bardzo odległych; powszechne są loty kosmiczne, czy osobiste pola siłowe – i choć wiele innych charakterystycznych dla gatunku sci-fi elementów widocznych jest gołym okiem, to w uniwersum „Diuny” nieobecne są komputery, ani żadne inne maszyny liczące, a to za sprawą Dżihadu Butleriańskiego, czyli wojny między ludźmi a robotami i myślącymi maszynami, która miała miejsce długo przed rozpoczęciem akcji powieści. Zamiast komputerów istnieją mentaci, czyli ludzie niezwykle biegli w sztuce logicznego myślenia, przeprowadzania strategicznych analiz i skomplikowanych działań matematycznych. Mentaci pełnią rolę doradców i służą swoją radą wielu możnym. Ważną rolę odgrywają też Bene Gesserit – mistyczny żeński zakon, którego członkinie w pełni wykorzystują możliwości swojego ciała i umysłu. Jednym z kilku talentów Bene Gesserit jest na przykład wychwytywanie najdrobniejszych reakcji emocjonalnych, celem oceny, czy ktoś mówi prawdę, czy też kłamie. Ze względu na swoje ponadprzeciętne zdolności członkinie zakonu są uznawane za potencjalnie niebezpieczne, a wiele przejawów ich działań interpretowanych jest jako budząca lęk magia.

Wiele małych części składowych w prozie Herberta sprawia, że jego wizja przybiera dość nietuzinkowe oblicze. Autor umieścił w tekście informacje o przeszłości, dzięki czemu czytelnik może interpretować bieżące wydarzenia w oparciu o szerszy kontekst historyczny, zamknięty w ramy uniwersum. W ciekawy sposób ukazano świat przyszłości bez komputerów, co niewątpliwie przydaje pewnej oryginalności. Ponadto tekst nacechowano wieloma terminami wywodzącymi się z islamu, czy buddyzmu – religii, którymi Frank Herbert podobno miał się fascynować, i które bezsprzecznie stanowiły dla niego duże źródło inspiracji.

Sądząc po dziele, jakim obdarzył nas Herbert stwierdzić można, że jego literackie zainteresowania dotyczyły przyszłości – a jakże!, kwestii politycznych, kierunku ewolucji gatunku ludzkiego, zagrożeń płynących z technologii i substancji zmieniających stan świadomości. Niekiedy melanż wręcz wydaje się być najważniejszym bohaterem „Diuny”, a jego spożycie brzemienne jest w długofalowe skutki, a poszerzające świadomość działanie pozwala wpływać na losy świata, co doskonale współgra z fabułą. „Diuna” eksploruje także mit mesjasza, w niezwykle udany sposób przedstawia związki między ekonomią a polityką, i stawia filozoficzne pytania w kwestii przewidywania przyszłości i następstw takiego czynu. „Diunę” można też rozpatrywać jako powieść ekologiczną, w której woda została przedstawiona, jako niezwykle cenny zasób i trudno uniknąć odniesienia, że woda na Arrakis jest równie cenna co ropa naftowa na Ziemi.

Innym wątkiem, który mógł interesować Herberta jest dehumanizacja jednostek i całych społeczeństw. Wszelkie działania bohaterów „Diuny” podyktowane są ich własnym interesem. Samolubność, interesowność, mściwość i małostkowość cechują niemal wszystkie postaci. Tym zabiegiem Herbert wskazuje, że jednym z problemów przyszłości być może będzie wysoki stopień moralnej degradacji społeczeństw. Jedynie Atrydzi nie są tak do końca zepsuci, aczkolwiek to kwestia, nad która można by jeszcze podyskutować.

Widoczny w „Diunie” jest także synkretyzm gatunkowy – mimo, że ludzkość stoi na wysokim poziomie technicznym, to hierarchia społeczeństwa i model w jakim ów społeczeństwo funkcjonuje budzi silne skojarzenia ze średniowiecznym feudalizmem i nosi liczne znamiona gatunku fantasy. „Diunę” można nieoficjalnie uznać za reprezentantkę gatunku science-fantasy.

Zastosowanie narracji polifonicznej – czyli takiej, w której czytelnik śledzi losy za pośrednictwem perspektywy wielu bohaterów jednocześnie – sprzyja tkaniu pajęczej sieci spisków i intryg. Skutkuje to tym, że konieczne jest w dziele Herberta bardzo uważne czytanie dialogów, ponieważ to głównie z nich te wszystkie knowania się wyłaniają. Siłą rzeczy niezbędne jest również pilne śledzenie relacji między bohaterami i tego, w jakim kierunku przebiega rozwój tychże relacji. Bywa to męczące, bo wymaga od czytelnika umiejętności sprawnego kojarzenia faktów i utrzymywania wysokiego poziomu skupienia w trakcie lektury. Bohaterowie niekiedy mówią półsłówkami albo wypowiadają zawoalowane groźby. Sprawy subtelne, lecz do wychwycenia pod warunkiem, że jesteśmy czujni. Jest to rzecz mała, ale mogąca przysparzać odrobinę satysfakcji za każdym razem, gdy dobrze zinterpretujemy niejasne motywacje bohaterów i myślami wyprzedzamy ich nieczyste zagrania względem adwersarzy. Z tego w dużej mierze wynika przyjemność w czytaniu „Diuny” – bycia o krok przed bohaterami lub przynajmniej dotrzymywania im kroku i podziwiania, jak skrzętnie i misternie zaplanowali oni swoje intrygi. Ciekawie wypadają również momenty, kiedy to wydumane plany dwójki lub więcej przeciwnych sobie bohaterów się konfrontują. Wszystko to odbywa się w powolnym tempie i w klimacie pałacowych intryg.

Wielcy fani twórczości Herberta lubią od czasu do czasu rzec, że „Diuna” zrobiła tyle samo dobrego dla science-fiction, co „Władca Pierścieni” dla fantasy, zwykle mając tu na myśli stworzenie nowego gatunku, jakim jest sci-fi. Stwierdzenie to nie jest w mojej opinii tak całkowicie chybione, bowiem nie od parady „Diuna” jest dziełem kanonicznym i niewątpliwie wniosła wiele do swojego gatunku, ale utrzymywanie, że jej opublikowanie stanowiło początek nowego nurtu literackiego jest mocno na wyrost. Wszak pierwszych cech, jakimi obecnie charakteryzują się utwory science-fiction można na upartego już doszukiwać się w dziełach Juliusza Verne’a. Z bardziej jednoznacznych wczesnych przykładów H.G. Wells ze swoim „Wehikułem Czasu” (1895) i „Wojną Światów” (1898), czy około pół wieku później Isaac Asimov ze zbiorem opowiadań „Ja, Robot” (1950). Wciąż przed Herbertem.

Dzieło Herberta ukazało się w dwóch przekładach: Jerzego Łozińskiego i Marka Marszała. Można również natrafić na tłumaczenia Ładysława Jerzyńskiego, ale to pułapka! W istocie są to poprawione tłumaczenie Jerzego Łozińskiego skryte pod pseudonimem. Łozińskiemu wielu czytelników zarzuca niszczenie ich ulubionych dzieł literackich na płaszczyźnie przekładu, więc chyba rozsądniejszym wyborem będzie przekład Marka Marszała, który był również moim wyborem. Osobiście czytałem drugie wydanie od Rebisu z 2016 roku z obłędnymi i potęgującymi klimat ilustracjami Wojciecha Siudmaka.

„Diuna” to zaledwie wprowadzenie, pierwszy tom otwierający monumentalny cykl „Kroniki Diuny”, składający się z sześciu książek. Dzieło zmarłego już Franka Herberta kontynuuje jego syn – Brian Herbert wraz z Kevinem J. Andersonem pisząc kolejne historie osadzone w tym niewątpliwie oryginalnym uniwersum.

Początkowo, w latach 1963-1964 powieść publikowano w odcinkach w czasopiśmie Analog Science Fact and Fiction. W 1965 roku ukazała się sumptem wydawnictwa Chilton. „Diunie” przyznano nagrodę Nebula (1965) i nagrodę Hugo (1966). Do Polski zaś Diuna trafiła dopiero w 1985 roku, czyli zaledwie rok przed śmiercią autora. Frank Herbert odszedł, ale zostawił po sobie – niewątpliwie – dzieło, które na stałe wpisało się do kanonu literatury sci-fi. Mimo upływu wielu lat „Diuna” oraz skryta pod wierzchnią warstwą tekstu wymowa utworu są wciąż bardzo aktualne i w niczym nie ustępują współczesnej literaturze tego samego gatunku.

Jeśli komuś niestraszne powolne tempo opowieści, trudne w interpretacji dialogi, słowotwórstwo i dość nieszablonowe podejście do fantastyki to warto. W podobnym do „Diuny” stylu są książki George’a R.R. Martina z cyklu „Pieśń Lodu i Ognia”. Klimat jest podobnie ociężały, tempo akcji leniwe, relacje między licznymi postaciami skomplikowane i nieoczywiste, a wydarzenia nasączone polityką. Jeśli komuś siadła „Gra o Tron” to prawdopodobnie siądzie i „Diuna”. Dzieło Herberta raczej nie powali na płaszczyźnie stylistycznej, ale światotwórczej już tak. Świat przedstawiony „Diuny” na tle innych światów fantastycznych z pewnością się wyróżnia. Ponadto dzieło zachwyca rozpiętością spisków i intryg oraz mnogością eksplorowanych przez autora tematów, skrytych pod wierzchnią warstwą narracyjną.


Źródła

1. Herbert F. Diuna. Poznań, 2016. 

2. Arabic and Islamic themes in Frank Herbert's "Dune". Dostępny: https://baheyeldin.com/literature/arabic-and-islamic-themes-in-frank-herberts-dune.html

3. https://en.wikipedia.org/wiki/Dune_(novel)

4. Szyjewski A. Kiedy Mesjasz wie, że jest Mesjaszem. Koncepcja religii w Diunie Franka Herberta. "Filozofia Religii", 2016 (III), nr 1 s. 9-40.

5. Herbert F. Kiedy pisałem Diunę w: Herbert F. Bóg Imperator Diuny. Poznań, 2017. s. 7-8.