O
Stanisławie Lemie mówi się „pisarz”, „myśliciel”, „futurolog” i tak dalej, ale
niektórzy zdają się zapominać, że Lem był także świetnym felietonistą i
wybitnym przedstawicielem polskiej inteligencji! Tej „starej inteligencji”,
której bycie nieformalnym członkiem wiązało się z powszechnym prestiżem i
szacunkiem, a nie posiadaniem dyplomu uczelni wyższej, którym dziś, co
najwyżej, można sobie podetrzeć dupę.
Lem
jako autor nie wsławił się tylko swoimi powieściami lub opowiadaniami, ale też przenikliwą
i pełną krytycyzmu publicystyką, której zakres tematyczny jest dość szeroki.
Pisarz zdawał się brać udział w debatach społecznych na wszelkie tematy, które
jakkolwiek go interesowały i na tym polu niejednokrotnie dowodził swoich
szerokich horyzontów intelektualnych, co pozwala stwierdzić, nawet pobieżna,
czy też wybiórcza, lektura „Planety Lema”. „Planety Lema”, która to jest agregatorem
podobno najlepszych utworów publicystycznych tego autora.
Książka
zawiera aż osiemdziesiąt pięć tekstów, które w nieregularnych odstępach powstawały
od 1954 do 2006 roku, Lem pisywał je do czasopism i gazet, czasem do szuflady. Prace
podzielono na pięć kategorii, a są nimi: „kultura”, „nauka”, „wydarzenia”,
„przyszłość”, oraz „o sobie”. Jak łatwo zauważyć rozstrzał tematyczny przypomina
trochę wystrzał ze śrutówki, a to podpowiada przynajmniej dwie rzeczy. Po
pierwsze sugeruje szerokie horyzonty poznawcze autora, co jest gwarancją inteligenckiej
jazdy bez trzymanki po rozmaitych zagadnieniach. Po drugie to dobra wiadomość
dla samego czytelnika, bowiem tak zróżnicowana tematyka nie może oznaczać nudy
czy monotonii. Felietony są więc świadectwem ostrości Lemowego umysłu, autor
wciąga swojego odbiorcę w różne tematy,
dylematy, zagwozdki i niejednokrotnie prowokuje do przemyśleń. Przemyśleń,
które chyba raczej ukierunkowane będą na pesymizm czy fatalizm, podszyte chłodną
i nieco mroczną refleksją nad światem i ludźmi. Sporo w tekstach Lema zimnego
dystansu czy spostrzeżeń na temat niebezpiecznych tendencji rozwojowych w
nauce, polityce, czy kulturze, życiu społecznym itd. W „Planecie Lema” rzadko
kiedy jest czas na żarty, czy uszczypliwości, ale jeśli już, to są one utrzymane
w tym specyficznym dla Lema stylu, są obudowane absurdem oraz ironią.
Sam
Lem zaś w felietonach robi wrażenie
osoby pragmatycznej, twardo stąpającej po ziemi, doświadczonej, dobrze
wykształconej i bywałej. Autor niejednokrotnie udowadnia, że ma do powiedzenia
wiele i to na różne tematy, ale robi to z pewną gracją. Nie czuć, aby się
przechwalał, wywyższał lub spoglądał na swego czytelnika z góry. Wywody autora sprawiają,
że docenimy erudycję, inteligencję, błyskotliwość i poczujemy wielki szacunek dla
jego mądrości. Wszak Lem nigdy nie ustawał w próbach zrozumienia otaczającego
go świata, potrafił w niesłychanie ciekawy sposób pisać o książkach innych pisarzy
i rozumiał złożoność licznych mechanizmów, które warunkuje nasze życie.
Trudno
wskazać kategorię, z której teksty wypadają najlepiej i najciekawiej. Wszystkie
są na swój sposób co najmniej zajmujące, ponieważ naznaczone są subiektywizmem,
a co za tym idzie Lem daje się w nich poznać nie jako pisarz, nie jako myśliciel,
futurolog czy filozof. Daje się poznać przede wszystkim jako zwykły człowiek. Czytając
jego felietony jesteśmy bliżej niego samego i jego, dość oryginalnego,
spojrzenia na świat, niż przy lekturze jakiejkolwiek z jego powieści. Niemniej
warto zauważyć, że w powieściach i opowiadanych Lem też przemycał odrobinę
siebie, ale nie tyle co w felietonach. W każdym tekście „Planety Lema”,
zależnie od tematu, autor prezentuje swoje poglądy, wyraża swoje zdanie lub
czyni komentarz społeczny do jakiejś frapującej go kwestii. To naprawdę pozwala
trochę go, jako człowieka, poznać.
Zdarza
się, że niektóre teksty nie nadążają za zmieniającą się rzeczywistością, a są
to teksty, w których Lem wieszczył, spekulował lub czynił założenia dotyczące
przyszłości. Dzieje się tak, bo ostatni z tych tekstów powstał w 2006 roku. Autor
nie raz pomylił się w swoich rozważaniach, ale też nie raz udało mu się
poczynić celne i cenne spostrzeżenia. W pierwszym przypadku, w późniejszych
tekstach Lem czasem wraca do swoich pomyłek i przyznaje się do nich, co moim
zdaniem, świadczy o jego dalece posuniętej dojrzałości intelektualnej i dozie
samokrytycyzmu.
Niekiedy
bardzo łatwo zgubić się w wielopoziomowych i wielowarstwowych dywagacjach autora
na najróżniejsze tematy, ale na pewno warto próbować dotrzymać mu kroku,
spróbować zmierzyć się z potęgą jego umysłu. „Planeta Lema” to książka
niewątpliwie trudna, ale też pouczająca, bo pokazująca czytelnikowi, jak mało
wie, jak różny, ciekawy, czy też niepokojący może być nasz świat i ludzie w nim.
Zbiór ten dowodzi też jak dobrym obserwatorem rzeczywistości, analizatorem i
inteligentnym człowiekiem był Stanisław Lem.
Dlaczego
pisze o tym na blogu dotyczącym fantastyki naukowej? Ano dlatego, że Lem był
autorem tekstów z tego gatunku – to odpowiedź dość oczywista, ale nie jedyna!
Ten zbiór stanowi dobre uzupełnienie do twórczości fantastycznonaukowej tego
autora. Przeczytanie felietonów może pomoc zrozumieć twórczość literacką Lema
trochę lepiej. Co więcej: „Planeta Lema” to po prostu dobra książka, nawet dla
kogoś, kto o twórczości Lema nigdy wcześniej nie słyszał (mało prawdopodobne)
lub ma z nią niewielkie doświadczenia. To pozycja godna polecenia każdemu, kto
ma otwarty umysł, chce się czegoś o świecie dowiedzieć lub zwyczajnie lubi
posłuchać mądrego człowieka.
Źródła:
1. Lem S. Planeta Lema. Felietony ponadczasowe. Kraków, 2017.
Tags:
LEM
Prześlij komentarz
0 Komentarze