W XVII holenderski alchemik Christiaan Huygens stworzył pierwszego mechanicznego służącego. Niedługo później Holandia powołała armię mosiężnych żołnierzy, którzy pomaszerowali na Europę. W wyniku konfliktu Królestwo Niderlandów stało się supermocarstwem niemal niepodzielnie rządzącym na kontynencie.

Akcja powieści zaczyna się w 1926 roku. Trwa kruchy rozejm między Holandią a Francją, która jako ostatnia opiera się imperialistycznym ciągotom holendrów. Francuski król jest na wygnaniu i zdaje się, że jedynie kwestią czasu jest aż wojsko holenderskie wkroczy do Francji i dokona aneksji.  

W powieści prześledzimy losy trojki bohaterów. Jax jest mechanicznym służącym bogatej holenderskiej rodziny, która decyduje się opuścić Europę i zamieszkać za oceanem w Nowym Amsterdamie. Jax wkrótce przeciwstawi się geas – sile rozkazu, która zmusza go do podporządkowania się woli swoich panów. W dogodnym dla siebie momencie, mechaniczny służący wyciąga mosiężną dłoń po wolność, a jego śmiała decyzja odbije się konsekwencjami w całym imperium. Drugim bohaterem jest Visser, francuski szpieg, przebywający na terenie Holandii i udający protestanckiego księdza. Mężczyzna daje mechanicznemu tajemniczy przedmiot i rozkazuje przewieźć go za ocean. Jest jeszcze Berenice, francuska mistrzyni szpiegów, której zadaniem jest dowiedzieć się, jak zbudowani zostali holenderscy mechaniczni, aby dzięki wstecznej inżynierii Francja mogła zbudować swoich mechanicznych i stawić wrogiemu imperium jakikolwiek sensowny opór. Losy tej trójki naturalnie będą się przelatać, aż w końcu dziwnym zbiegiem wypadków się spotkają.

Na tym etapie już powinno być jasne, że „Mechaniczny”, mimo odniesień do uniwersum wzorcowego, przedstawia alternatywną historię świata i rozwoju techniki. Za sprawą dominacji Holendrów nie było wojen napoleońskich, ani pierwszej wojny światowej. Technologia rozwinęła się w kierunku nakręcanych mechanizmów, sprężyn, podstawę wielu urządzeń stanowią koła zębate druty i przekładnie. W tym miejscu można mieć skojarzenia ze steampunkiem, ale należy wyjaśnić, że „Mechaniczny” nie jest steampunkowy, lecz clockpunkowy. Steampunk to nurt, w którym podstawę rozwoju i istnienia technologii stanowią maszyny parowe, natomiast w clockpunku są to koła zębate, druty i przekładnie.     

Powieść została napisana zgrabnie i przyjemnie, choć nie jest wolna od dłużyzn, przy których często się ziewa i z apatycznym wyrazem twarzy sprawdza, co jest na następnej stronie, czy już coś się zadzieje, czy jeszcze nie. Sprawia to, że przez niektóre fragmenty „Mechanicznego” idzie się wręcz, jak po błocie, zaś każdy moment, w którym akcja przyśpiesza wita się z uśmiechem. Pod tym względem powieść Tregillisa jest dość sinusoidalna. Kiedy akcja przyśpiesza to jest świetnie, a gdy snuje się jak zjawa, to można się porządnie wynudzić.   

Motyw sztucznej inteligencji, która staje się świadoma i zaczyna dążyć do wyzwolenia jest jednym z bardziej popularnych w fantastyce naukowej. Nie chcę powiedzieć, że „Mechaniczny” to całkowicie odgrzany kotlet, byłby to osąd wielce niesprawiedliwy, ale nie oszukujmy się: to już było. Ian Tregillis nie wprowadził niczego nowego w tej materii. Jednak trzeba autorowi zwrócić honor, że moment dziejowy, w jakim osadzono akcję, obecność alchemii i alternatywność historii są pozytywnymi aspektami tej książki. To ciekawy eksperyment, którego podstawą jest zadane pytanie „co by było gdyby…” Wykreowany świat również wydaje się spójny i przemyślany na tyle, by móc uwierzyć w odmienne prawa ontologiczne nim rządzące, choć mam tu pewne ale. Otóż rzecz dzieje się w wieku XX, a wszystko wygląda jakby był wiek co najwyżej XVIII lub XIX, co zgrzyta, jak piasek między zębami.

Powieść zaliczyłbym do kręgu lekkiej, a więc rozrywkowej fantastyki naukowej. „Mechaniczny” ma przede wszystkim zapewnić dobrą zabawę i miło wypełnić czas odbiorcy. Nie jest to wielce intelektualne dzieło, wręcz przeciwnie, jest to lekka i przyjemna książka, nie trzeba zbytniego wysiłku umysłowego podczas czytania. Przy tym „Mechaniczny” nie jest infantylny ani żenujący, co czasami trudno zrobić, jeśli autor stawia na ludyczny charakter historii. Mimo rozrywkowego zabarwienia w „Mechanicznym” znajdziemy odrobinę humanistycznych i filozoficznych przemyśleń, które nawet w najmniejszym stopniu nie przywdziewają maski groteski. Jest też miejsce dramatyzm, pot, krew i łzy.    

Jednym z wątków powieści jest spór światopoglądowy między francuzami a holendrami. Holendrzy pojmują mechanicznych nie jako „żywe” istoty, lecz maszyny, niewiele różniące się na przykład od nakręcanego zegarka kieszonkowego. Francuzi zaś uważają, że mimo podporządkowania mechaniczni mają zalążek świadomości i należałoby traktować ich na równi z ludźmi, gdyż są tworami myślącymi i czującymi, a spętanie ich geas czyni z nich niewolników. W tym miejscu wypływają też inne kwestie, dotyczące religii, humanizmu oraz filozofii. Wątek został jedynie zarysowany, ale na tyle skutecznie, by stanowić punkt wyjścia do rozważań na ten temat.

Inny spór toczy się na płaszczyźnie religii właśnie, co jest przeniesieniem realnego problemu z kart historii na karty powieści. Holendrzy bowiem są protestantami, a francuzi katolikami. Kwestia wiary jeszcze bardziej zdaje się powiększać i tak już dużą przepaść ideologiczną między tymi dwoma narodami, co tylko dolewa oliwy do ognia i zaostrza migający gdzieś na drugim planie konflikt, który w każdej chwili może eskalować.

W „Mechanicznym” rdzeń historii stanowią wątki przygodowe, szpiegowskie i polityczne, na zwroty akcji również można liczyć. Na kartach powieści jest tego naprawdę dużo, a czytelnik wrażliwy na tkanie pajęczej sieci spisków z pewnością poczuje się usatysfakcjonowany wyrachowaniem i bezwzględnością niektórych bohaterów. Lekkość powieści najbardziej objawia się w warstwie przygodowej oraz językowej. Bohaterka Berenice, na przykład, mimo bycia damą klnie jak szewc i miota ciętymi ripostami w swoich adwersarzy. Przy tym jest niezwykle sympatyczną bohaterką, która nie została ulepiona z garści stereotypów i typowo kobiecych atrybutów. Plus dla autora.  

W kwestii bohaterów należy jeszcze dodać, że ponoszą oni ciężkie konsekwencje swoich działań, co jest bardzo istotne dla odbioru całej lektury i kolokwialnie mówiąc, fajne z punktu widzenia odbiorcy, ponieważ możliwym jest doświadczanie poczucia zagrożenia, momentami lękania się o przyszłe losy postaci. Bez tego „Mechaniczny” nie byłby ciekawy na płaszczyźnie wykreowanych indywiduów. Widmo poniesienia konsekwencji sprawia, że śledzenie perypetii protagonistów staje się bardziej emocjonujące. Nie doświadcza się poczucia, że bohaterom uda się wybrnąć z każdej opresji. To z pewnością pomaga utrzymać czytelnika przy lekturze.

W książce dają się obserwować idee równości i wolności, które właściwe są amerykańskiemu społeczeństwu. Wyraźnie przebija w powieści narodowość autora i jego system wartości. Proza Tregillisa nie stroni też od moralizatorskiego tonu na temat wagi indywidualizmu. Niemniej autor nie wali czytelnika po głowie, a jedynie subtelnie przemyca te informacje.

„Mechaniczny” to pierwsza część trylogii „Wojny Alchemiczne”. Kolejne części noszą tytuły „Powstanie” oraz „Wyzwolenie”, co daje pewien ogląd na to, jak sprawy potoczą się w kolejnych tomach. „Mechaniczny” został wydany w 2015 roku. Do Polski trafił rok później za sprawą wydawnictwa SQN, a za przekład z języka angielskiego odpowiedzialny jest Bartosz Czartoryski.

„Mechaniczny” to książka dla osób, które poszukują fantastyki lekkiej, ale jednocześnie nieinfantylnej i niegodzącej w inteligencję odbiorcy. To coś pomiędzy dziełem, które pozamiata czytelnika ciężarem przemyśleń, pytań i refleksji a dziełem starającym się dostarczyć przede wszystkim dobrej zabawy, ale bardziej w tę drugą stronę. „Mechaniczny” istotnie jest rozrywkowy, ale delikatnie aspiruje do bycia czymś więcej. A co najważniejsze nie czyni tego w sposób pretensjonalny lub pompatyczny. Czytelnicy poszukujący świeżego podejścia do tematu inteligencji, świadomości, czy etyki postępowania ze sztuczną inteligencją raczej się rozczarują, bo powieść Tregillisa w tej materii zagrywa znanymi już wszystkim kartami.

Niemniej „Mechaniczny” nie jest historią wielce intelektualną, nie jest historią przeintelektualizowaną. Z pewnością nie są to literackie wyżyny, ale nie mogę powiedzieć, aby czas spędzony z tą książką był czasem zmarnowanym. Tom pierwszy zainteresował mnie na tyle, że chciałbym przeczytać kolejne. Czy polecam? Trudno powiedzieć. Powieść ma pewne wady, gorsze momenty, nie jest bez skazy. Kilka rzeczy robi dobrze, kilka rzeczy robi gorzej. Najlepiej będzie chyba sprawdzić samemu.  

Źródła: 
1. Tregillis I. Mechaniczny. Kraków, 2016.