„Kwiaty dla Algernona” otwierają nową serię fantastycznonaukową, za którą odpowiedzialny jest Dom Wydawniczy Rebis i jest to otwarcie absolutnie fantastyczne. Powieść Daniela Keyesa (1927-2014) wielce mnie poruszyła i zostawiła z poczuciem pustki, jakby ktoś wydarł mi serce. To jedna z tych książek, po których przeczytaniu już nigdy nie spojrzy się tak samo na pewne sprawy, bo gdzieś w głowie właśnie dokonuje się ciche przemeblowanie.

W tej krótkiej, bo liczącej sobie zaledwie 300 stron powieści poznamy historię trzydziestoletniego Charliego Gordona, która cierpi na rzadkie upośledzenie, wartość jego IQ wynosi zaledwie 68 punktów, co sprawia, że Charlie nie jest w stanie normalnie funkcjonować w otaczającym go świecie, nie rozumie innych ludzi, ani swoich emocji, napotyka problemy interpretacyjne, ani nie potrafi się usamodzielnić. Ponadto niemal na każdym kroku jest upokarzany przez innych ludzi, choć nie do końca zdaje sobie z tego sprawę. Pojawia się jednak dla niego szansa, ponieważ dwóch naukowców z Uniwersytetu Beekmana, profesor Nemur i doktor Strauss, prowadzi badania nad wzrostem inteligencji. Uczonym udało się za pośrednictwem zabiegu chirurgicznego zwiększyć możliwości intelektualne u myszy laboratoryjnej o imieniu Algernon. Istnieje prawdopodobieństwo, że zabieg zadziała też na człowieka, co dla Charliego może być szansą na normalne życie. Operacja udaje się, a wkrótce Charlie zaczyna się rozwijać… 

„Kwiaty dla Algernona” zaliczyłbym do nurtu humanistycznej fantastyki naukowej, ponieważ powieść Keyesa opisuje życie i emocje człowieka, który został zmieniony przez naukę i musi stawić czoła wszelkim konsekwencjom tejże zmiany. Co gorsza ani Charlie, ani naukowcy nie mają pojęcia jak te zmiany będą przebiegać i jak dalej w ich obliczu toczyć będzie się życie głównego bohatera. Subiektywna i niezwykle emocjonalna narracja w pierwszej osobie pomaga zanurzyć się w świat Charliego, a prowadzony przez niego dziennik jest doskonałym świadectwem zmian, jakie zachodzą w jego mózgu, ponieważ płynnie zmienia się styl, jakim napisano kolejne wpisy.

Spektrum problemów poruszanych przez książkę jest niezwykle szerokie. Niewątpliwie Keyes konfrontuje ze sobą sfery inteligencji oraz dojrzałości emocjonalnej. Operacja uczyniła Charliego niezwykle inteligentnym i pojętnym; łatwo uczy się nowych rzeczy, szybko czyta, doskonale rozumie skomplikowane problemy naukowe, bez problemu opanowuje nowe języki, ale nie ma pojęcia o swoich uczuciach, ponieważ rozwój intelektualny znacznie wyprzedził emocjonalny. Emocjonalnie Charlie wciąż jest dzieckiem, a przez to wciąż trudno mu zintegrować się ze światem, co implikuje zarysowanie się w powieści osobistego dramatu poznawczego, rozdzierającego bohatera od środka. Dramat poznawczy ma też inny, społeczny wymiar. Charlie przed operacją był wykluczony z funkcjonowania w społeczeństwie, musiał zdać się na litość ludzi i ich dobro, co było dla niego niezwykle trudne, ponieważ w ludziach dobra jest bardzo niewiele. Keyes zawarł w powieści sceny i obrazy pozwalające domniemywać, że zdawał się nie wierzyć w ludzi i ich jasną stronę, co jest dość przykrą refleksją na temat moralnej kondycji społeczeństwa. Kiedy Charlie zaczyna się rozwijać z czasem dociera do niego, że wiele osób nadal ma go za kretyna, chorego psychicznie, śmieje się z niego lub okazuje mu wrogość. Wkrótce Charlie zrównuje się intelektualnie z innymi ludźmi i to jest najlepszy okres jego życia, ponieważ w końcu nie jest dziwadłem, nieco wtapia się w tłum, i choć wciąż ma problemy z uporządkowaniem swojej sfery emocjonalnej, zaznaje w miarę normalnego życia. Kiedy jego IQ niespodziewanie wystrzeliwuje w górę i Charlie staje się geniuszem dochodzi do symbolicznej zamiany ról. Wówczas reszta świata staje się dawnym, niemądrym Charliem. Intelektualna przepaść dzieląca Charliego od innych ludzi staje się tak duża, że bohater znów zaczyna cierpieć samotność i wykluczenie. Zaczyna brakować mu przyjaciół, rozmówców, niemal nikt nie jest w stanie go zrozumieć. Charlie z czasem otacza się coraz większą ilością książek, komponuje muzykę, uczy się coraz więcej, pisze prace naukowe, ale jednocześnie niemal całkowicie traci kontakt ze światem i ludźmi. Czyta się o tym niezwykle trudno, ale jednocześnie jest w tym coś szczerego i łapiącego za serce, czego nawet nazwać nie potrafię, coś co dotyka do żywego.
  
 „Kwiaty dla Algernona” podejmują także problem odpowiedzialności naukowej oraz konfrontują ze sobą etykę w prowadzeniu badań naukowych z roszczeniami poznawczymi i istotą transhumanizmu. Gdzie przebiega granica między zaspokojeniem swojej naukowej ciekawości a moralnością i humanizmem? Powodowani ciekawością naukową Strauss i Nemur zwiększają możliwości intelektualne myszy, a po sukcesie decydują posunąć się dalej, by spróbować tego samego z człowiekiem. Czy to aby nie za wiele? Z jednej strony wiemy, że chcieli pomóc, ale czy ich działania nie rozpoczęły serii niefortunnych zdarzeń, które z kolei wyrządziły Charliemu wielką krzywdę? Robiąc to, co zrobili Strauss i Nemur, chyba nie byli gotowi na to, aby zmierzyć się z rezultatami swoich działań. Obaj są jak młody uczeń czarnoksiężnika, który nie jest w stanie zapanować nad przerastającymi go mocami.

W trakcie formułowania się refleksji nad „Kwiatami dla Algernona” pojawia się niezwykle ważne pytanie, na które aż prosi się odpowiedzieć, aczkolwiek nie będzie to łatwe. Czy Charlie aby nie jest ofiarą całej tej sytuacji? Czyż nie wiódł szczęśliwszego życia brodząc w błogiej nieświadomości, będąc pomagierem w piekarni? Wysoki iloraz inteligencji przez jakiś czas jest dla Charliego błogosławieństwem, bo pozwala zerwać kajdany ograniczenia intelektualnego i otworzyć się na świat, ale z czasem staje się przekleństwem, bo implikuje izolację.

Teraźniejszość Charliego poprzeplatana jest wieloma retrospekcjami, często dramatycznymi i bardzo przykrymi, ale te wycieczki w przeszłość, choć trudne w recepcji, ułatwiają zrozumienie emocjonalnego położenie bohatera; jego zagubienie, paranoiczną wręcz podejrzliwość i nieufność lub problemy w kontaktach z kobietami. Retrospekcje uwydatniają również dramat wychowawczy i krzywdę, jaką Charliemu robiła matka próbując go „nauczyć normalności”, a ponadto nadają szerszy kontekst trwającej przemianie bohatera i napędzają wątek obyczajowy ukazujący jak trudne było dzieciństwo Charliego, kiedy wiecznie był powodem do kłótni pomiędzy rodzicami. I jak trudne już życie komplikuje się jeszcze bardziej, gdy na świat przychodzi siostra Charliego.

Z czasem Algernon zaczyna wykazywać oznaki regresu intelektualnego i naukowcy boją się, że to samo stanie się Charliem. Tutaj docieramy do trzeciego aktu dramatu poznawczego. Charlie musi żyć z myślą, że może wkrótce utracić wszystko, co udało mu się osiągnąć, że znów stanie się upośledzony. Nie wyobrażam sobie, jak straszne musi być życie z taką myślą, choć autor nieco zdołał mi to przybliżyć za sprawą świetnie napisanych postaci, niezwykle empatycznego podejścia do tematu i wielkiej wrażliwości literackiej.
  
„Kwiaty dla Algernona” to najwyższych lotów fantastyka naukowa eksplorująca kwestie humanizmu, transhumanizmu, wykluczenia, społecznego i zaburzeń psychicznych, fantastyka jaką ja osobiście chcę czytać, bo mająca wszystko, co trzeba: wiarygodne postacie, rozwinięte wątki i odpowiednio przenikliwe spojrzenie na podejmowaną tematykę.
     
Nie ulega wątpliwości, że „Kwiaty dla Algernona”, będące w mojej ocenie, humanistyczną fantastyką naukową zawierają w sobie wiele wątków obyczajowych, ale te nadają historii odpowiednio ciężkiego tonu. Jest to książka niezwykle smutna i mogąca stanowić pewne wyzwanie dla osób szczególnie wrażliwych, ale bez dwóch zdań, warta polecenia!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis.

Źródła:
1. Keyes D. Kwiaty dla Algernona. Poznań, 2019.